Tresura, wychowanie psa część V

Każdy pies w końcu dorasta. Co za tym idzie? Jego psychika ulega zmianie tak samo jak ogólne zachowanie. Ktoś może mieć problemy, że jego pupil biega za innymi psami i za nic nie jest w stanie sobie tego odmówić. Często na spacerach narażeni jesteśmy na różnego rodzaju "przedstawienia" oferowane przez naszą bestię. Nie ważne czy obcy pies bądź człowiek, nasz ciekawski bądź natarczywy czworonóg zawsze chce "wybadać" sprawę i troszkę się zabawić płosząc napotkanych przybyszów. Często wraz z czasem tego typu maniery przestają być dla niego tak podniecające, znacznie mniejszą uwagę przykuwają obcy napotkani osobnicy. Więc albo w ogóle nie zwraca na nich uwagi albo wystarczy jedno spokojne słowo aby go powstrzymać od ewentualnego "zaczepienia". Każdy pies jako młody niedorostek pała sporą energią i chce ją wykorzystywać, zwłaszcza gdy napotka coś nowego.
Wraz z czasem wszystko staje się normalką, przestaje go obchodzić co to za pies gania po osiedlu czy co za facet chodzi za grzybami. Jednym z wyjątków oczywiście mogą być psy źle wychowane (rozpieszczone), które naturalnie w obronie pana będą zachowywać się niezbyt przyjemnie. Nie wolno również myśleć, że psu kiedyś takie wybryki same miną więc nie ma sensu go odzwyczajać lecz cierpliwie przeczekać. Należy zawsze pokazywać mu, iż zachowanie takie nie jest czymś korzystnym i nie powinno mieć miejsca. Pies musi wiedzieć co może a czego nie. Jak już mówiłem, wyrasta on z różnych nawyków, które naturalnie są mu zabraniane jednak niektórych rzeczy musimy go nauczyć, a dokładnie przyzwyczaić do nich. Mówię tu o jednym z największych koszmarów posiadaczy psów jakim jest nie znoszenie samotności przez ich czworonogów. Bardzo często można spotkać się z takimi problemami, kiedy to pies sąsiada nie daje nam chwili spokoju wyjąc w różne strony bądź nasze psisko zachowujące się w podobny sposób i co gorsze niszcząc przy tym różnego rodzaju akcesoria domowe. Wiele osób decyduje się na przykre metody zakładając psu kaganiec podczas opuszczania domu, nie licząc się z tym czy jest to dla psa tak wygodne. Nie polecam tego typu "zabaw", pierwszym minusem jest to, iż psina uczy się niechęci do ów tego akcesoria, które często jest potrzebne na spacerach.

Drugim złym wynikiem tej metody jest to, że nasz pupil zacznie przejmować się podwójnie kiedy z domu będą wychodzić mieszkańcy, gdyż oprócz pobytu sam na sam z mieszkaniem zostanie założona mu dość niewygodna blokada na szczękę. Czyż nie lepiej zastosować trochę mniej dla nas jednak bardziej dla psa wygodną metodę jaką jest normalne, stopniowe przyzwyczajanie do samotności? Metoda ta prezentuje się następująco: jeszcze przed całą nauka włączajmy jak najczęściej radio, niech sobie pogrywa gdzieś tam w tle. Niech oprócz głosów domowników również słyszy inne odgłosy, które będą kojarzyć się mu z "domownikami". W pokoju z radiem umieśćmy posłanie (legowisko), jak mówiłem wiele razy najlepiej wsadzić coś aby miało dach i ściany (przynajmniej przez pierwsze dni) - nic tego nie zastąpi, pies woli mieć malutki ale całkowicie bezpieczny kawałek terenu niż nawet cały pokój do dyspozycji. Dlatego każdy też, kto chce robić budę dla psa powinien zwrócić uwagę na to czy nie przesadza z wielkością, gdyż w tym przypadku nie wolno kierować się teorią "im większa tym lepsza". Powracając do domu, tutaj jako buda może zostać użyty karton (pudło) odwrócone do góry i z odpowiednim wycięciem jako wejście. W środku odpowiednio wyłożyć i wrzucić własna część odzieży, aby pies czuł zapach przewodnika. Należy zakupić dla niego zabawkę (czy kość), którą mógłby sobie "poniewierać" i gryźć dla zabicia nudów i odwrócenia uwagi (niech zajmie się czymś i nie myśli o tym, że nikogo nie ma). Oczywiście potrzebne jest to również aby inne domowe akcesoria przetrwały naszą nieobecność, więc kto chce może kupić więcej niż jedną "gryzałkę". Wychodząc z domu nie żegnamy się z psem miłymi i ciepłymi słowami, to wzbudza w nim jeszcze większą tęsknotę. Dlatego pożegnanie powinno być krótkie i bez większego zwracania uwagi na psa. Początkowo nasze zniknięcia nie powinny trwać dłużej niż 5 minut, gdyż mogą wywołać panikę. Nie wolno od razu rzucać się na głęboką wodę, stopniowo i powoli dojdziemy do celu. Więc przez pierwsze dni krótkie 5cio minutowe zniknięcia i wraz z czasem wydłużane o kolejne 5 minut. Wszystko zależne jest od psa, jeśli zobaczymy, że nasza chwilowa nieobecność jest przez niego mało odczuwalna wówczas możemy prędzej dodawać następne minuty. Są psy, na których nie robi różnicy to czy jego pana nie ma 5 czy 15 minut już za pierwszym razem. Zajęci "maltretowaniem" zabawki nie bardzo interesują się otaczającym "światem". Nie możemy również natychmiast wchodzić do mieszkania kiedy tylko usłyszymy, że nasz pies skomli. Może wówczas nauczyć się, iż takie wycie sprawia pojawianie się pana więc zacznie z tego częściej korzystać.
Mały szczeniak nauczy się w końcu, że pobyt w samotności nie musi być koniecznie taki straszny i przyzwyczai się do tego, jednak nie jest powiedziane, iż na pewno przestanie obgryzać pantofle czy inne domowe "akcesoria". Dlatego wszystko należy dobrze chować i nie dawać mu ku temu okazji . Wraz z wiekiem takie maniery mu przejdą. Jednak pies przyzwyczajony do pobytu w samotności znacznie mniejszą będzie mieć ochotę na szarpanie naszymi rzeczami, szczekanie i wycie we wszystkie strony, brudzenie w domu (jeśli jest wywoływane takim strachem), itp.

Kolejnym istotnym zachowaniem, które trzeba psa uczyć jest powstrzymanie od agresji. Jak wiadomo młody szczeniak zazwyczaj jest nieufny względem obcych (głownie mowa o "ostrzejszych" rasach), kiedy zaczyna dorastać jego nieufność uzupełniana jest o dodatkową agresję. W wieku 6 miesięcy psina potrafi przeciwstawić się obcemu wchodzącemu na jego teren co ukazuje ostrym szczekaniem, jednak wystarczy zrobić dwa kroki do przodu i szczeniak zaczyna uciekać, jego szczeknięcia wydają się być wówczas pretensją do samego siebie i lekkim strachem, iż nie może wystraszyć oponenta. Wraz z każdym miesiącem jego odwaga i pewność wzrasta, przestaje być tak płochliwy aż w końcu po osiągnięciu 1,5 roku każda próba zastraszenia przez obcą osobę wywołuje u niego nie strach lecz większą ciętość i agresję. Ile problemu niekiedy sprawia człowiekowi pies, który za nic nie chce odejść od drzwi czy bramki ostro ujadając na nowo przybyłą osobę. Domownicy nie są w stanie odgonić psa i często zmuszeni są do zamknięcia w oddzielnym pomieszczeniu. Czyż nie lepiej aby psina na jedno nasze słowo "wyłączył agresor" i pozostawił w spokoju nowego gościa - wydaje mi się że tak. Jednym z największych błędów jakie popełniamy jest izolacja psa bądź mocne przytrzymywanie go kiedy przychodzi do nas ktoś z zewnątrz. Od małego szczeniak powinien witać się z gośćmi, nie wolno mu tego zabraniać. On po prostu jest bardzo ciekawy i za wszelka cenę chce wybadać kto wchodzi na jego teren. Kiedy w późniejszym wieku (gdy już nabierze większej pewności siebie), zacznie zachowywać się niezbyt miło w stosunku do gości należy zwracać mu stanowczo uwagę (nie uderzając, nie strasząc lecz ostrą stanowczą postawą). Tak jakbyś chciał powiedzieć mu, iż ty tutaj przyjmujesz gości, on jedynie na to patrzy. W momencie kiedy pies podejdzie do nowo przybyłej osoby nie odpędzamy go natychmiast, niech sobie troszkę obwącha, jeśli nasz gość zachowa spokój to z pewnością nic przykrego się nie stanie. Po chwili możemy już rozkazać psu aby odszedł (jeśli sam tego wcześniej nie zrobił) i np. poklepać go dla zabawy, aby zrozumiał, że wszystko jest ok. Gdy nasz gość spędzi chwilę w naszym towarzystwie pies przyzwyczai się do niego i zacznie go tolerować. Jednym z najbardziej ważnych "elementów", który jest potrzebny w przypadku tej "nauki" to odpowiednio ułożona hierarchia. Często nawet psu nie potrzebna jest taka nauka bo sam wie, że posiada mocnego przewodnika, który wszystkim się zajmie, w momencie jego pojawienia nie ma potrzeby więcej ujadać (w obronie terenu).
Niektórzy popełniają błąd ucząc psa agresji, kiedy widzą, że w wieku np. 7 miesięcy nie przejawia on większych skłonności do obrony. Każdy osobnik to indywidualny przypadek, jeden w wieku 7miu miesięcy nie zechce się przestraszyć obcej osoby inny natomiast dopiero po osiągnięciu 2 lat zaczyna zyskiwać większą odwagę. Ucząc go dodatkowej agresji możemy mieć w przyszłości gorszy problem. Bardzo często ludzie zapominają o wieku psa, kupują pitbulla myśląc, że od razu posiądą wielkiego agresora. Po pierwszych miesiącach zaczynają popadać w kompleksy i zakłopotania, że chyba coś jest nie tak z tym psem bo jest bardzo spokojny, mało tego, boi się innych psów. A to nie jest nic dziwnego, wystarczy odczekać jakiś czas i z psa wyrośnie niezły zadymiarz, jednak oni już teraz chcą mieć postrach osiedla i próbują wyzwalać w nim agresję. Jeśli w tak młodym wieku ich szczeniak stanie się niezbyt zrównoważonym psychicznie psem tak w przyszłości stanie się odbezpieczonym granatem. I nie chodzi tu nawet o agresję względem przewodnika, bo jego może traktować jako mocniejszego i nadal być podporządkowanym, jednak stanie się niebezpieczny dla otoczenia. Pies do 1,5 roku powinien poznawać zasady panujące w domu i całym otoczeniu, musi wpajać sobie posłuszeństwo i oddanie przewodnikowi, dopiero po upływie tych niespełna 2 lat może przystąpić do nauki obrony. Psy "obronne" jako szczenięta (czyli do ukończenia roku) zachowują się w sposób naturalny i normalny reagując lekkim strachem i płoszeniem w przypadku nadejścia obcej osoby, są bardzo nieufne. Później ten ich strach zacznie przeradzać się w ciekawość i wtedy role się odwrócą. Dlatego nie można ich "młodzieńczego" strachu sztucznie i celowo przemieniać w agresję.

txt: Paweł B.